Arkadiusz R. prawi o ściganiu w Katowicach
Poradnik okołorajdowy WYZWANIE 2008 Przyjacielu, właśnie czytasz niezwykle cenny aczkolwiek bardzo osobliwy poradnik. Znajdziesz tu kilka bardzo rzetelnie wyjaśnionych zagadnień. Tematy, które nurtują Cię najbardziej, takie jak sens życia, zostały w nim skrupulatnie pominięte. Ale skupienie się na sprawach (tylko z pozoru) mniej ważnych stanowi o wielkiej sile tego dzieła. Spis treści: 1. W jakim wieku powinieneś rozpocząć naukę ewolucji na rowerze? 2. Lekarz jakiej specjalności zechce spojrzeć na Twoje żebro? 3. Jakie dwie bezwzględne czynności musisz przedsięwziaść w ramach przygotowań do rajdu przygodowego? 4. Co to znaczy NFD* (*"Naprawdę Fajna Drużyna") ? 5. Jaki efekt daje połączenie: wilgotne liście i blokujący się hamulec? 6. Jakiego sportu zdecydowanie nie powinieneś uprawiać jak masz złamane żebro? 7. Co powienieneś zrobić jak chcesz mieć pierwszorzędne zdjęcie z grupką pierwszorzędnych ludzi? 8. Jak bardzo nieprecyzyjny może być opis punktu kontrolnego? 9. Co zrobić gdy chcesz polubić rolki i choć bardzo się starasz to Ci się nie udaje? 10. Kąpiel sobotnia - tradycja czy przykry obowiązek? 11. Jak uzyskać pewność, że kapitan panuje nad sytuacją? 12. Czy na Górnym Ślasku znajdziesz miejsca absolutnie magiczne? 13. Czy kopalnie węgla kamiennego to ciekawe i tajemniecze miejsca? 14. Co poczułbyś na mecie Rajdu Przygodowego Wyzwanie gdybyś startował w drużynie o tak długiej nazwie: York System AT/ BRUBECK RISK TEAM? 1. W jakim wieku powinieneś rozpocząć naukę ewolucji na rowerze? W młodym. To znaczy zdecydowanie poniżej trzydziestki. Problem polega generalnie na tym, że im później zaczniesz tym bardziej zabawa będzie obarczona konfliktem z twoim kośccem. Na własnym przykładzie dodam, że konfliktem obarczone zostało żebro. Na moje nieszczęście 4 dni przed rajdem Wyzwanie. 2. Lekarz jakiej specjalności zechce spojrzeć na Twoje żebro? Tym razem 4 dni po rajdzie, niesiony bólem, który nie pozwalał spać - wybrałem się do lekarza (przed rajdem zrezygnowałem z wizyty, słyszałem, że na złamane żebro jest tylko jeden środek - 'oszczędzanie się' - tego akurat nie planowałem). Udałem się do kliniki bez umówionego terminu, ponieważ w prywatnej, korporacyjnej służbie zdrowia musiałbym czekać na tak ową ponad tydzień. Po serii zabiego-wybiegów udało mi się wkręcić do ortopedy. Dodam tu, że chciałem sie umówić do ortopedy, ale zaznaczałem, że z żebrem. Ortopeda nawet na mnie spojrzał - rozłożył ręce jak strach na wróble i pokazał, że ortopeda to nogi, ręce i szyja. Głowa i klatka piersiowa to chirurg ogólny. Trochę podłamany nie byłem wystraczająco błyskotliwy aby seria zabiego-wybiegów była skuteczna po raz drugi. Także mojego żebra nikt nie obejrzał - nie wiem czy jest złamane - ale boli jeszcze po dwóch tygodniach od upadku - więc chyba tak. 3. Jakie dwie bezwzględne czynności musisz przedsięwziaść w ramach przygotowań do rajdu przygodowego? Pierwsza: musisz sprawdzić gdzie rajd się odbywa i uwzględnić fakt, że musisz tam się przetransportować. Ta z pozoru nieistotna czynność, zaniedbana może przekreślić szanse na dobre wynik. Do mnie taka świadomość dotarła w piątek na niewiele ponad pół doby przed startem. Koniec, końców o 2 w nocy dotarłem do Chorzowa. Druga: musisz wziąść jakiś sprzęt - technika, że jakby co to się załatwi na miejscu jest dobra i sprawdzona, ale nie polecałbym jej jako generalnej zasady. Do szybkich przygotowań polecam natomiast technikę "cały ekwipunek" - czyli: nie patrzysz, wrzucasz. Technika ma taką wadę, że na przepaku możesz w swoich ciuchach odnaleźć krawat - ale i tak jest to efektywna metoda. 4. Co to znaczy NFD* (*"Naprawdę Fajna Drużyna") ? NFD to taka drużyna, które Cię wspiera. Dla przykładu zapasami jedzenia i napojów, w przypadku gdy Twój plan przygotowań do startu był minimalny i tego nie uwzględnił. Poza tym, co szczególnie istotne członkiwe NFD robią bardzo dobre kanapki. Ale najłatwiej NFD rozpoznać po zadziwiająco radosnej atmosferze. Jak podczas rajdu przygodowego poczujesz się jak zakochany 16-latek to znak, że startujesz w NFD. W mojej NFD miałem szczęćie spotkać Karolinę, Jurka i Maćka. Rewelacyjne jednostki.
5. Jaki efekt daje połączenie: wilgotne liście i blokujący się hamulec? Wychodzi z tego rowerowe "Jezioro łąbędzie". Odtańczyłem balet Czajkowiskiego na pierwszym etapie Wyzwania. Etap był rowerową jazdą na orientację po chorzowskim parku kultury i wypoczynku. Duży ten park i nie taka prosta ta nawigacja, zwłaszcza że dostaliśmy tylko jedną mapę na zepsół (orgowie - błąd). Z nawigacją dzielnie walczy Jurek. Ja walczę chyba z otworzeniem oczu po 3-godzinnym śnie - bo nie potrafię dociec dlaczego co jakiś czas jedzie mi się wyjątkowo ciężko, a przy delikatnym naciśnieciu hamulca - mój rower wykonuje spektakularny balecik. Balecik pomaga zredukować prędkość roweru i ratuje mnie przed porządną glebą. Nie ratuje natomiast przed zwykłą glebą. W końcu udaje mi się ustalić co się dzieje, kapitan Maciej pomaga mi usunąć klocki blokującego sie hamulca tarczowego. Do końca rajdu będę bez tylnego hamulca, dodatkowo muszę pamiętać aby nie tykać się dżwigni hamulca - wtedy cylindry dojdą do tarczy - trzeba będzie się zatrzymać i je odepchnąć. Byłem w tym zadzwiająco pamiętliwy - zapomniałem tylko z 3 razy. 6. Jakiego sportu zdecydowanie nie powinieneś uprawiać jak masz złamane żebro? Na pewno nie jest to rower. Ja uważam, że rower jest lekarstwem na wszystko. Złamałeś żebro? idź na rower, jesteś przeziębiony? idź na rower, boli Cię ząb? idź na rower, rzuciła Cię żona? idź na rower, itd. Dwa pierwsze etapy Wyzwania były rowerowe* i pozowliły zapomnieć o żeberku (*Po pierwszym etapie rowerowej jazdy na orientację był drugi etap rowerowej jazdy na nawigacje - czyli zwykły rajdowy etap rowerowy - wyjaśniam, jakbyś nie rozumiał) Takich sportów nie przychylnych uszkodzeniom klatki piersiowej na pewno jest więcej - ale moim nr.1 jest Kanu, czy też Canoe. Nie wchodząć w fizjologiczne szczegóły ruchu wiosłem wymaganego przy Kanu, ruch ten powoduje, że złamane żebro przeszywająco boli. Płynę z Jurkiem. Jurek bardzo ciężko pracuje ale i tak płyniemy znacznie wolniej od Maćka i Karoliny. Staram się być mężny i coś tam zamachać, ale w sumie to bez sensu i tak nie wiele pomagam a ładuje się w taki stan, że jestem przekonany, że nie dam rady ukończyć rajdu. Kanu nie jest długie, po godzinie przychodzi upragniony koniec. Początek kolejnego 4 etapu jest dla mnie bardzo trudny. Biegniemy i każdy oddech jest bardzo bolesny. Stram sie uwierzyć, że zaraz zadziała garść środków przeciwbólowych. I tak się dzieje. Po 30 minutach czuję ból staje się łagodny jak głos wokalisty z dicopolowej kapeli. Viva La Medicina! Mogę na nowo nastroić moje radyjko na fale emitowane przez zespół. A tu jest wesoło. Dorzucam nawet pomysł aby naszą metodą na sukces było całkowite pochwalenie, komplementowanie i wychwalanie swoich poczynań. Pomysł się podoba. "z jaką gracją podbiłeś ten punkt kontrolny!" "jak pięknie wyglądałeś na rowerze wchodząc w ten zakręt!" - takie teksty idą non stop. 7. Co powienieneś zrobić jak chcesz mieć pierwszorzędne zdjęcie z grupką pierwszorzędnych ludzi? Najpierw musisz wkręcić się do jakiś drużyny i wystartować w rajdzie przygodowym. A potem to już z górki. Musi być ładna pogoda, szczególnie odpowiednie słońce, musisz na etapie trekkingowym wejść na hałdę Kostuchna w Katowicacch, a zdjęcie musi zrobić Filip Springer.
8. Jak bardzo nieprecyzyjny może być opis punktu kontrolnego? Należy zastosować tu prosty wzór. Nieprecyjność opisu = powierzchnia opisanego miejsca. Jeżeli np. opisem będzie "Centrum Warszawy" to nieprecyjność = 122 km2. A to z kolei oznacza, że nie będzie łatwo. Inny przykład to PK 10 z piątego etapu rajdu przygodowego Wyzwanie. Znowu jesteśmy na rowerach i szukamy punktu z opisem "Hałda". Hałda nie jest tak wielka jak centrum Warszawy. Ale wiele mniejsza też nie jest - przypomina wielkością centrum Katowic. Genralenie prosto z tą Hałdą nie było (co nie znaczy, że nie było zabawnie i przyjemnie). Ale mogło być gorzej - przy założeniu że przy żadnym z rajdowych środków lokomocji nie przebijemy się przez atmosferę - max. nieprecyzyjność wynosi 510 000 000 km2.
9. Co zrobić gdy chcesz polubić rolki i choć bardzo się starasz to ci się nie udaje? Po pierwsze musisz poprosoić chłopaków z Nonstop Podgóre aby wzynaczyli Ci trasę. Powiedz, żeby mniej-więcej taką jak na Rajd Wyzwanie. Dodatkowo musi być bardzo pogodny październikowy wieczór. I już ostatni warunek - musi zachodzić akurat słońce (wyborne towarzystwo do "rolkowania" jest warunkiem na tyle oczywistym, że umieszam tą uwagę w nawiasie). Po spełnienie tych warunków stanie się cud i powiesz do siebie zdziwiony - jakie to fajne! 10. Kąpiel sobotnia - tradycja czy przykry obowiązek? W jednej ze swoich książek Zygmunt Kałużyński pisał o ruskim chłopie, który zawijał sobie futro drutem jasienią i odwijał na wiosnę. U nas w Polsce to oczywiście niemożliwe, to jest po zachodniemu. Higiena! Sobotnią kąpiel mamy w genach. Nawet na rajdzie przygodowym są ku temu sprzyjające okoliczności. Np. na etapie 7 Rajdu Wyzwanie, idąc odcinkiem specjalnym, który polega na odnalezieniu dwóch punktów kontrolnych przy korycie rzeki, można właśnie tą rzekę wykorzystać. W tym celu najlpiej wejść na jakąś wysoką skarpę i dla nie poznaki potykając się - wskoczyć do rzeki. Nie koniecznie trzeba moczyć głowę - reszta musowo. Oczywiście trochę potem zimno, na dworze tylko 6 stopni, trochę też różnych rzeczy w plecaku się zniszczy. Ale najważniejsze, że zachowana jest tradycja. 11. Jak uzyskać pewność, że kapitan panuje nad sytuacją? Najłatwiej poczekać aż zespół zaczynie mieć delikatny kryzys. Wszysycy zaczynają myśleć i ruszać się jakby trochę wolniej. Wszysycy ale nie panujący nad sytuacją kapitan. Taki kapitan wyczuwa, że to jest ten moment i zaczyna pracować za czterech. Zanim ty wpadniesz na pierwszy pomysł kapitan już 5 swoich wprowadził w życie. Takim panującym nad sytuacją kapitanem był Maciej w na zadaniu specjalnym w kamieniołomach. Zadanie specjalne było kwestią odnalezienia kilku punktów kontrolnych w dosyć trudnym kamieniołomowym terenie. Ja szczególnie byłem tam nie w sosie, czyli za mokry i za wymaraźnięty. Z tej pesepktywy patrzyłem na małpio zręczne i kocio szybkie poczynania el capitano z ogromnym podziwem.
12. Czy na Górnym Ślasku znajdziesz miejsca absolutnie magiczne? Mój przyjacielu - znajdziesz. Co prawda trochę się naszukasz i to rowerem, a potem kanu, potem biegiem i znowu rowerem i znowu biegiem, wykąpiesz się w rzece, powspinasz w kamieniłomach, aż w końcu znowu wskoczysz na rower i dojedziesz. A znajdziesz np. jeziorko w środku dzikiego lasu, nad jeziorem zobaczysz delikatną mgiełkę, a nad lasem wielki wschodzący księżyc. Westchniesz przy tym trzy razy i pojedziesz dalej. 13. Czy kopalnie węgla kamiennego to ciekawe i tajemniecze miejsca? Tak. Bardzo. A pomysł wpuszczenia tam uczestników rajdu GENIALNY. Przyjacielu, jak ktoś kiedyś da Ci górniczą mapę i powie właź tam i poszukaj jakiś punktów zaznaczonych na tej mapie to idź jak w dym.
14. Co poczułbyś na mecie Rajdu Przygodowego Wyzwanie gdybyś startował w drużynie o tak długiej nazwie: York System AT/ BRUBECK RISK TEAM? Po pierwsze delikatne zmęczenie. Ponieważ kolega Jurek poczuł zapach mety już na dobre 20 kilometrów wcześniej. I dla naszej rowerowej przejażdzki narzucił takie tempo jakby zostawił swojego ukochanego pieska w koreańskiej restaracji. Po drugie olbrzymią satysfakcje z przeżycia wybornej przygody. 160 kilometrowy Rajd Wyzwanie miał świetnie skompnowaną trasę - po bardzo ciekawym terenie. Jak opowiadałem koledze z pracy, że te lasy zaskoczyły mnie dzikością. To zapytał czy wiem skąd się wzieła nazwa Śląsk - no i podobno od ślęg - oznaczającego wilgoć, mokrość. (Dzięki Karol - chodząca wikipedio) Po trzecie olbrzymią satysfakcje z sukcesu, bo Twój zespół to by w tym rajdzie bardzo często zmieniał pozycje. Byłby 9-ty a potem nagle 3-ci i potem znowu 8-my, a w końcówce to bardzo często 4-ty, ale finalnie załapałby się na podium. Po czwarte olbrzymią satysfakcje ze spędzenia czasu z super ludźmi, którzy rajdowali w bardzo wesołym nastroju. Co prawda jeden z nich miał trochę śmiesznych problemów i pomysłów - ale trochę też popracował nad zwiększaniem tempa. Po piąte myślałbyś jak wysuszyć telefon z którego cieknie woda. Oraz kilka słów od CHicken...
Wyzwania tradycyjnie już... ...odbyły się w październiku w okolicach Katowic. Tegoroczna edycja w porównaniu do minionej zasadniczo zaskoczyła pogodą - tym razem pozytywnie. Na starcie stanęliśmy w zlepkowym składzie: Maciej T. (winny temu zajściu za co pięknie dziękujemy), Arkadiusz R., Jurek L. oraz moja skromna osoba Karolina K pod nazwą YORK SYSTEM AT/BRUBEK RISK TEAM. Nie wiem do końca na co nastawić się - pierwszy raz startujemy razem. Wiem, że nie jest to Krasul, Maciek i Jabol, ale i tak zapowiada się mocne ściganie. Postanawiam nie myśleć o tym co będzie, chodź w podświadomości wydaje mi się, że pudło to tylko proforma - każdy z osobna jest mocny, ale jako team? Budzi się we mnie nutka obawy przed nieznanym. Z drugiej strony nie mam pojęcia jak chłopaki radzą sobie z nawigacją, poza tym nie pamiętam kiedy ostatni raz biegałam. Przez minione miesiące cisnęłam rower 350-400km/tygodniowo na Himalch MTB race. Pierwsza połowa rajdu w moich oczach to haos w teamie, brak koncentracji przy nawigacji - bładzimy, naszczęście wszyscy biorą się do roboty i druga połowa staje się rewelacyjnie cudowna! Co pozostanie w głowie. Z całą pewnością: perfekcyjne nocne zejście narożnikiem z hałdy - zasługa Maćka, mistrzowski bieg po cole w wykonaniu Arka oraz precyzyjny dojazd na ostatni punkt w wykonaniu Jurka. Z trasy napewno: szybki etap rolkowy i Scorelauf po piecach wapiennych. REASUMUJĄC: Bardzo wesoła ekipa i fakt, że ukończyliśmy... na pudle. Dzięki chłopaki za miły weekend.
Autorzy zdjęć: Wojtek Urbaś - exmedio.pl Łukasz Utko - exmedio.pl Filip Springer Marek Woźniczka
|