Przygoda, przygoda każdej chwili szkoda i tak też na Wyzwaniach było.
Na dzień dobry spóźniamy się na start, a czas nieubłaganie płynie. Pada
śnieg, zasadniczo osłabia widoczność. Z daleka słychać pisk kobietki, która
nieoczekiwanie spotyka się z torami na asfalcie.W tej jakże"świątecznej"
atmosferze mkniemy przed siebie...
...reasumując całość. Było dobrze - bez holu, bez kryzysów - ale mogło być lepiej. Spóźnienie na start, punkt na wodzie, cofki na trasie, przepaki, ja na etapie rowerowym, laczki - to wszystko zjadało czas nieubłaganie. Zajęliśmy VII miejsce, więc ambicje nie zaspokojone, ale jak by spojrzeć na to z innej strony to na samych rowerach zrobiliśmy 119km a do tego około 35km biegu, 5km kanu = około 160km w 16godzin:) Dzięki chłopaki z CRISOL Partner Center za udany weekend.